fbpx

A tłumaczyłem jak kozie na wozie!!! Mówiłem, pisałem!!!

Share the joy

A tłumaczyłem mówiłem, pisałem, wyłuszczałem – nielzja, nie warto, nie nada, nie warto, zapłać kurna… i co? jajco … nie chciało się ruszyć tłustej dupy to też przysłali w końcu od SPER-a. New England Highway – Applethorpe zaraz przed Stanthorpe. To samo miejsce, dejavu piepszone – już kiedyś mi tam wlepili, pomnik można by tam zamiast nich postawić – zawsze tam stoją, autostrada kurna i ograniczenie do 80km/h – normalnie jakimś rabitem z tego fenca co zaraz obok leci by ich pacnąć można profilaktycznie, ale nieeeeee co tam niewzruszeni… Środek nocy – spać kurna chłopaki a nie suszarkę trzymać!!! No zasuwali chyba ze 2 kilometry następne za mną na światełkach mrugających w oddali, powoli, bo przecież nie będą przepisów łamać jeszcze jakiś królik im pod koła wleci i nie napiszę co z niego zrobią – sygnała nie włączyli, bo przecież kangury się pobudzą, no nie wiem… za mną jadą, czy nie za mną, kij może stanę (czytaj: pojazd zatrzymam), na pobocze zjechałem. Nic to chyba jednak ja byłem Powodem poślimaścigu. Zaparkowali za mną, wylazł jeden radośnie i idzie, okno otwarłem, jeszcze mnie odstrzelą na tym wyp..ździejewie jak wylezę,
Pogawędka:
– Guten abend meine liebe frauen und herren und nicht verstehen, meine name ist Czaruś Pazura z posterunka 13-go, prawo jazdy proszę, tak więc  „panie kierowco”, gdzie się panu tak spieszy? jednym tchem z siebie wydala.
– nigdzie, a co chodzi
– „jaki jest powód Pana takiego szybkiego jechania?” Czaruś powiada
– „wcale szybko nie jadę” powiadam nieśmiało
– „pan mnie tu dmuchnie” rzekłwszy Perepeczko nadszedł znienacka (ten drugi się rozumie, chrum, chrum drogi Uszatku)
no to ja jak w tubę dymam, w końcu trzeźwy jak świnia od pół roku conajmniej, a jabłek ostatnio nie jadłem…
– „kiedy pan ostatnio patrzył na licznik” Czaruś zabłysnął
– nie pamiętam, patrzę głównie na drogę
– Perepeczko coś zamruczał z niesmakiem pod nosem i polazł z moim prawkiem do Auta mrugającego na niebiesko. Chyba się zawiódł, że mu zero wyszło z dmuchawy…
– „no bo pan za dużo o 13 jechał” Czaruś powiedział zawiedziony i sobie poszedł.
– siedzę
– siedzę…
– czekam w aucie…
– widzę w lusterku jak coś gmerają i dyskutują
– czekam…
– nadchodzi – Koma 3 … żółte coś w ręce trzyma i recytuje „srututu dwie stówy” wiesz pan co z tym robić „co nie?”
– „tak wiem” myślę sobie (tutaj muszę przerwać wywód myślowy, bo dzieci mogą czytać przez ramię)

– Ja też Panu życzę miłej nocy powiadam i odjeżdżam w siną (a raczej bezdennie czarną) dal.
Dostałem żółty mandacik do RĘKI do zapłaty… dostałem… dwa lata temu w tym samym miejscu kur… dostałem… (tutaj wywód Marka Kondrata powinienem zacytować któryś), ale nic to spieszno mi to i zasuwam jak na skrzydłach huraganu, kierownica od tego „hire car” coś dziwnie loce w prawo i lewo na dziurach (jak by to wcześniej nie mogła, to bym cegłówkę z gazu zdejmnął w porę …)
Nazajutrz sterany jak stado pędzących imadeł jestem, więc o świstku staram się zapomnieć…
Jakieś 28 dni później przypominam sobie – kur… ostatni dzień do zapłaty albo będzie buba…!!! patrzę na żółty tickecik – ni chuchu, aby zapłacić trzeba ruszyć tłustą dupę do urzędu od trasportu i zapłacić osobiście – przez internet ni chuchu… ja pierdziu – rady nie da… żeby to chociaż aparat jakiś przydrożny mnie łapnął, to by można było przez internet pieniążków się pozbyć, ale jak na żółtym wręczone osobiście to i nie… ;(
Nie… to nie… pojadę jutro, z jutra się zrobiło popopopopopopopopopopopopopopopopopopojakośtakjutrze i w końcu polazłem zapłacić. 37 minut czekałem oglądając na channel 7 jak pani z pieniążka odwiedza queensland zanim mój numerek wywołali, polazłem gotów się pozbyć $200 w postaci gotówki, czeku, karty kredytowej albo cotamjeszczebyleniewnaturze, coby się wyzbyć jarzma 13 over the limit, a tu Pani mówi „tu lejt to już do spera poszło”
– ja pierdziu – jak, kiedy, nic nie dostałem!?!
– czekaj sprawdzę…………./-\|/-\|/-\|/-\| /-\|/-\|/-\| (Australijska animacja – wyobraź sobie, że kreski się obracają 😉
– no….. dzisiaj poszło…. ja twoich pieniędzy nie mogę przyjąć….
-…. dziekuję mówię grzecznie i się oddalam
– z biura do spera (state penalties registry) dzwonię, czekam, czekam, cz3k4m…. w końcu „haj maj name is Simone”  mówi głosem wyuczonym, coby na dzień dobry zmiękczyć wściekłego niechcącego zapłacić komornikowi czegokolwiek… „sorry for łeiting” no to wyłuszczam sprawę – a ona – no tego $55 redżistrejszyn fi to ja ci nie mogę łithdraw, ale na raty łaskawie rozpiszę.  Resztki chamstwa zakorzenione w sobie duszę i powiadam „nie rozpisuj, bo znów zapomnę” … z tropu zbita mówi „eeee, no to ty mi podaj twój credit card number”  no to podałem… zapisała, potwierdzenie na emalię wysłała, podziękowała, stwierdziła, że konto mam u nich czyste i już…

tylko tych $55 szkoda… tyle wacikóf.f…

nic to niebawem będzie o ułańskiej fantazji ciąg dalszy…

Pozdrawiam
Karol Nowak
SPER’y  poniżej

A tłumaczyłem jak kozie na wozie!!! Mówiłem, pisałem!!!

Share the joy
Tagged on:     

3 thoughts on “A tłumaczyłem jak kozie na wozie!!! Mówiłem, pisałem!!!

  • 1 listopada 2011 at 12:11
    Permalink

    ja to lubię tą złość i nerwy Nowaka, że na nierobów trzeba płacić….też sama święta nie jestem, jak to już z poprzednich postów wiadomo :-(……..ale skoro łamie się przepisy to trzeba zapłacić………nie krzyczeć tylko przeprosić i obiecać poprawę 🙂
    p.s.
    Nowak! to za karę, że śmiałeś się ze mnie!

    Reply
  • 30 października 2011 at 05:06
    Permalink

    niach niach niach 😀

    Reply
  • 29 października 2011 at 17:34
    Permalink

    Polak „wcisnąć” potrafi! Ciężką nogę mamy a potem lekki portfel. Dosłownie wczoraj jak mój małżonek oznajmił mi, że dwa mandaty jednego dnia zaliczył tocząc przy tym pianę! „Nie będę płacił na nierobów, w aucie w ciepełku sobie siedzą i zdjęcia robią żeby dziurę w budżecie załatać a ja tyle spraw miałem na głowie że zapierd…. z jednego końca miasta na drugi musiałem, więc jak kur…. miałem jechać?”. No cóż gdybyśmy żyli w kraju, w którym wszystko jest in ordnung- jak u naszych sąsiadów to byśmy przez cały dzień 40km/h jeździli i bogatsi byli bo min. 500 zł w roku z konta na mandaty schodzi! Ja też święta nie jestem i też wszędzie mi się spieszy. A propos ostatnio stoję w kolejce w aptece stąpając z nogi na nogę, wzdychając co chwila co by się Pani w okienku połapała, że jestem zniecierpliwiona no więc w końcu pytam staruszkę stojącą przede mną czy mogłaby mnie przepuścić bo chore dziecko w domu mam i mi spieszno? na co ona zszokowana i zdegustowana moją propozycją rzecze „ja też się spieszę bo mój piesek w domu czeka i czym prędzej wracać muszę aby na spacer go wyprowadzić” Nic odjąć nic ująć, my Polacy bez względu na wiek speeda we krwi mamy!

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *