Lasy deszczowe w Australii pomimo, że zajmują około 0,2 % ogólnej powierzchni kraju są zamieszkane przez około 1/3 ogólnej liczby gatunków zwierząt i stanowią połowę gatunków roślinności na kontynencie. W gąszczu drzew, krzaków i innego zielska kryją się swoiste ptaki, torbacze, robactwo różnego rodzaju, o krokodylach, dziobakach i lokalnych gatunkach szczurów nie wspomnę. Lasy te uważane są za jedne z najstarszych na świecie i zostały wpisane na listę Dziedzictwa Światowego UNESCO. Przekonany jestem, że na hasło „las deszczowy w Australii” wszyscy od razu skojarzą północny Queensland z Cairns jako punkt centralny. W zasadzie tak – to prawda. Właśnie tam znajduje się najbardzej znany na świecie „Australian Rainforest” zwany „Wet Tropics” („Mokre Tropiki”). Rozciąga się na długości około 450 km od Townsville do Cooktown. Charakteryzuje się głównie tym, że jest… mokro, zielono, gorąco i gęsto od roślinności, a komary chcą pożreć człowieka żywcem…
A teraz niespodzianka – jest jeszcze jeden teren w Australii z lasami deszczowymi – znajduje się on w północnym New South Wales i południowym Queenslandzie i jest niedaleko Brisbane. Nazywają go „Gondwana Rainforest”. Składa się z kilku parków narodowych – najbliższe Brisbane to Springbrook National Park, Lamington National Park, Mt Warning National Park, Border Ranges National Park, dojazd do nich jest bardzo łatwy – zwykle asfaltową bądź utwardzoną drogą. Warto wyskoczyć na sobotnią albo niedzielną wycieczkę.
Poniżej kilka fotek z „Wet tropics” (sekcja Mossman Gorge).
Pozdrawiam
Karol Nowak Australia
Zdecydowanie polecam Lamington National Park, który właśnie znajduje się na liście światowego dziedzictwa, ze względu na swoją unikatowość. Piękne widoczki :). W sam raz na niedzielną wycieczkę :).
I rzeczywiście – lasów deszczowych jest w Australii dużo więcej, choćby niektóre części Blue Mountains, w okolicach Sydney albo wciąż w okolicach Brisbane – D’Aguilar Range – z Mt Mee, Mt Glorious itd.
A moim ulubionym do tej pory i tak pozostanie Lamington 🙂
Podglądam tego bloga już od jakiegoś czasu, a o Australii marzę od dawna. W zasadzie nie wiem na co jeszcze czekam, ale chyba na coś, bo ciągle na drugą półkulę nie mogę się wybrać…
Choć bardziej, niż lasy deszczowe marzą mi się na początek bezkresne pustkowia outbacku 🙂 Pozdrawiam z Europy!
Piękne widoki, jak z bajki:) Najbardziej ten most mi się podoba.
A teraz jeszcze jedna niespodzianka: w Australii jest jeszcze kilka rejonów lasów deszczowych, których Nowak nie wymienił. Warto wyskoczyć na wycieczkę w niedzielę.
Pochwalisz się gdzie?
Na Tasmanii. W Wiktorii w kilku miejscach, najbliższe 30 minut od mojego domu. To są oczywiście „moderate rainforest”, a nie „tropical” ani „subtropical”. Chyba jednak równie ładne.