„Jak co roku w Brisbane gdy zaczyna się upał, słychać wielki szum” – golasów wprawdzie nie było jak to u Wodeckiego, ale i tak ubaw po pachy! Klub Polski (jak sadzę) zorganizował po raz kolejny tzw. „Polską Wiosnę”. Nie będę wnikał, kto komu dlaczego i za ile, bo w poważaniu serdecznie to mam. Gratuluję wytrwałości w dążeniu do krzewienia polskości i kontynuacji w walce z wiatrakami pot tytułem „spróbujmy spędzić polaków w jedno miejsce i coś dla nich zorganizować”. Nie bedę jęczał, że muzyka nie grała kiedy powinna a kiedy nie powinna to zagrała, nie kurna chata, nie będe narzekał, że piwo po 7 dolarów, co zdzierstwem niejeden by nazwał, nie będę. Stwierdzę za to z pełnym przekonaniem, że piknik rewelacyjny był – był bigosik i szaszłyczki, polskie piwko, ciasta, pierogi i inne przysmaki. Książkę w języku ojczystym można było sobie nabyć drogą kupna – same antyczne wprawdzie wydania, aczkolwiek udało mi się wygrzebać parę koziołków matołków i innych wierszyków z lat mojej dziecinności dla córy… I występy oczywista rzecz były – dzieciory ze szkółki polskiej sobotniej tańcowały i śpiewały, Maoryskie chłopaki topless i dziewczyny (nie topless) jak się wygibują na scenie do popatrzenia byli i tańcory polskie ludowe byli też! Czoła normalnie dla tych ostatnich chylę niziutko – popis taneczno-aktorski na poziomie! Jednym słowem „jak Polak chce to Polak potrafi”. Dziękuję zdrówka życzę i pozdrawiam! Zdjęcia do zobaczenia tutaj.
Karol Nowak
poważnie piwo 7 dolców?!
Tak poważnie…
Przynajmniej polskie, a nie lokalne siki…
Czego jak czego ale pogody to Wam zazdroszczę w Australii.
Oj, ja po zeszłorocznych doznaniach nie odważyłam się wybrać w tym roku 😉
Patriotycznym obowiązkiem każdego Polaka na obczyźnie jest krzewienie ducha narodu, coby Polska nie zginęła. Amen!
I tej wersji będę się dzielnie trzymał, choćby mnie pod kilem ciągali 😉
Jak najdalej od polonii!!!!