Cooktown – miasteczko na północy Queensland jakieś 300 km na północ od Cairns odwiedzane chyba tylko przez maniaków i desperatów. Obecnie mieszka tam jakieś 2000 ludzi a lokalni mieszkańcy mimo, że uprzejmi jakoś niechętnie patrzą na turystów, nie wiedzieć czemu nazywając ich po cichu terrorystami… (gra słów turists – terrorists)
Swoją świetność miasto przeżywało pod koniec 19-go wieku, kiedy to od 1873 dziesiątki tysięcy górników, awanturników i innych poszukiwaczy przygód przybijało do portu aby dalej udać się do „pobliskich” kopalni złota w dorzeczu Palmer River.
Na dzień dzisiejszy jedyne atrakcje w mieście to: muzeum Cooka, replika statku Endeavour stojaca w porcie, historyczny szpital czy pomnik górnika. Polecam obiadek w miejscowynm RSL-u. RSL sam w sobie stanowi niemałą atrakcję 😉 No i oczywiście przyroda – po to ludzie jeżdżą w te rejony, aby zwiedzać przyrodę, nie wytwory „ludzkiej cywilizacji” prawdę mówiąc. Jeśli ktoś szuka rozrywki, to nie tutaj, prosze państwa, nie tutaj.
Z Cairns prowadzą dwie drogi – jedna asfaltowa w głębi lądu wybudowana dopiero w latach 50-tych ubiegłego wieku, druga „wzdłuż” wybrzeża (uwaga – spory kawałek drogi gruntowej – może być nieprzejezdna, bez auta 4WD sugeruję tędy nie jechać) z przeprawą promową przez Daintree River.
Na tej asfaltowej w wiekszości brak zasięgu telefonów komórkowych. Przynajmniej raz dziennie w każdą stronę przejeżdża patrol policji (nie przekraczać dozwolonej prędkości bo mandacik wlepią!), więc wielkiego stresu nie ma jeśli coś się zepsuje, a i miejscowi czasem się pojawią. Uwaga na krowy łażące samopas wzdłuż drogi, oraz szczególnie o zmierzchu – KANGURY, które skaczą prosto pod auto.
Mapa tutaj
Zdjęcia poniżej
„Nie wyważaj drzwi otwartych już” – nie wiesz – pytaj.
Pozdrawiam
Karol Nowak