Na 16.01.2011 woda jest jeszcze około 1 metr powyżej stanu alarmowego, miasto jest więc jeszcze częściowo zalane.
Około 25.000 osób zapisało się do wolontariatu w czyszczeniu Brisbane. Sporo więcej niż City Council był w stanie „obsłużyć”. W 4 miejscach w Brisbane urządzono punktu rejestracji, w których chętni do pomocy zostali zaopatrywani w plakietki identyfikacyjne, a następnie zawożenia autobusami w miejsca, gdzie ich pomoc jest niezbędna. Rejestracja jest niezbędna aby zapobiec potencjalnym kradzieżom, przez tych którzy przychodzą „jakoby pomóc” – hieny zawsze się znajdą…
Nawał samochodów, w których chętni zjeżdżali do punktów rejestracji spowodował niebywałe korki. Rzeka ludzi idzie od domu do domu pytając, czy ktoś potrzebuje pomocy.
Prąd zostaje powoli przywrócony do coraz większej liczby domów, niektóre jednak zostaną odcięte przez tygodnie lub miesiące, ze względu na konieczność odbudowy infrastruktury energetycznej w tych miejscach (bądź wręcz odbudowy ulic i domów…)
Z pod mostu w Grantham wydobyto z błota „tylko” 9 samochodów (na szczęście bez ludzi w środku). Wojsko zaangażowało ponad 1000 żołnierzy do pomocy w usuwaniu skutków powodzi. Ciężkie helikoptery Black Hawk dostarczają do okolic Lockyear Valley niezbędne produkty do życia.
Wioska Condamine na zachód od Rockhampton licząca około 140 osób była ewakuowana tydzień temu, ludzie wrócili do domów tylko po to, aby zostać znów ewakuowanymi – dzisiaj w nocy wioska znów będzie zalana.
Północny NSW pod wodą – Grafton podtopione, okoliczne wioski zalane.
W Wiktorii ewakuowano 12 wsi, kilka tysięcy ludzi jest podtopionych.
W Tasmanii również niespotykane tam powodzie…
Z punktu widzenia gospodarki Australii, straty spowodowane przez powodzie są niewyobrażalne.
Potwierdzone jak do tej pory jet 17 zgonów, dalsze 12 osób wciąż uważa się za zaginione. Z punktu widzenia czysto ludzkiego w porównaniu z ponad 500 osobami, które zginęły w Brazylii kilka dni temu pod rwącą rzeką błota, straty w Australii wydają się być kroplą w morzu łez…
Kilka fot pobojowiska tutaj
Poniżej zdjęcia z Grantham w Lockyer Valley po potopie…
%%wppa%%
%%slide=17%%
Czy takie powodzie lub inne kataklizmy w Brisbane są częste? planujemy tam zamieszkać po studiach…
Najbardziej boję się znalezienia mieszkania oraz pracy. Myślę, że o to będzie najtrudniej. Mimo, że znamy język bardzo dobrze to jednak stres(i to coraz większy) jest.
W Brisbane raz na kilkadziesiąt lat. W Australii jako takiej co roku tylko w innym rejonie 😉
Generalna zasada – nie kupuj domów przy rzece (nawet przy wyschniętym korycie) a będzie ok.
BArdzo dziekuje za te wszystkie relacje, moja corka jest w Briesbane , zycze powodzenia wielu sukcesów, pozdrawiam serdecznie.