Czego nie zauważyłem jak byłem ostatnim razem parę lat temu w Nowej Zelandii, a co uderzyło mnie tym razem to mieszanka narodowości jakie się tutaj przewijają. Przede wszystkim ilość azjatów. Chińczyków można spotkać niemal na każdym kroku, i zwykle robią to co potrafią podobno najlepiej – handlują. Rożnorodne sklepiki obsadzone są azjatami, i wygląda na to, że nikomu nie przeszkadza ich chinglish. W kilku miejscach nawet na witrynie sklepu było napisane jedynie krzaczorami, nie pofatygowali się nawet, aby łaskawie przetłumaczyć na angielski. Rozbroiło mnie conieco gdy w Rotorua w sklepie z nowozelandzkimi pamiątkami zobaczyłem panią Chinkę, która sprzedawała koszulki „Made in Bagladesh” z nadrukiem ptaka Kiwi – cóż, globalna wioska i w Nowej Zelandii doskonale to widać. Różnorodność ras jakie się przewijają na ulicach jest wręcz fascynująca. W jednolitej narodowościowo Polsce czegoś takiego się raczej nie uświadczy (no może na Krakowskich Sukiennicach, kiedy akurat wycieczka z Azji z autokaru wysiądzie, bądź kiedyś na stadionie ileśtamlecia).
Dosyć ciekawym jest fakt w jaki sposób toczy się rozmowa, kiedy zagadniesz obcego na ulicy pytając o drogę – odpowiadają raczej zdawkowo i nie patrzą się tobie w oczy, a raczej gdzieś po kątach, jakby nie byli w ogóle zainteresowani i dawali Ci do zrozumienia, że nie mają ochoty być „zaczepiani”. Mam 2 kiwusów w pracy, którzy zwykle się tak zachowują kiedy się do nich mówi – trochę mnie to zwykle irytuje, teraz chyba kumam temat – cecha narodowa, głeboko zakorzeniona w genach.
Poniżej kilka zdjęć człowieków ganiających po ulicach.
Pozdrawiam
Karol Nowak Australia
Ja mieszkam w USA w stanie California, i tutaj również mieszka bardzo dużo Chińczyków. Ja zajmuję się sprzedażą nieruchomości i to właśnie dzięki Azjatom udało mi się przetrwać
kryzys jaki nastał po krachu na giełdzie , bardzo sobie cenie kontakty z nimi bo sa na ogół bogaci,bardzo solidni chociaż sknerowaci czy tez do przesady oszczędni ,ale interesy z nimi robi sie dobrze.
Akurat w Krakowie to nie ciężko spotkać inne narodowości, nawet poza Azjatami. Na Rynku Głównym nawet ciężko zapytać kogoś o drogę, bo mała szansa, że mówi po polsku :).
Szanowny Karolu,
a w Brisbane jak pójdziesz do City to co tam widzisz – SAMI AZJACI.
Mam pytanie ilu Australijczyjów takich rodowitych żyje w OZ?
trzebaby policzyc aborygenow hihi
Przy dzisiejszym stopniu globalizacji (i o ile postęp cywilizacyjny się utrzyma na obecnym poziomie) za kilkanaście lat Polska stanie się równie atrakcyjna dla innych nacji. Polacy będą jednak musieli się nauczyć żyć wśród innych kultur, co nie jest łatwe (w przypadku „resztek” PRL-u).
Pozdrawiam
Nie wiem kiedy ostatnio zaszczycił Pan ojczyznę swą osobą Panie Karolu, gdyż-ponieważ- iż, na ulicach Szczecina praktycznie codziennie przewijają się wszelkiej maści i narodowości bracia i siostry innego koloru skóry i nie jest to niczym nadzwyczajnym. Rzadziej turyści a częściej studenci, głównie z Indii lub północnej Afryki ale i azjatów coraz więcej. Raczej im się podoba w tej części 'zachodniego’ świata. Byle minaretów nie budowali i bomb nie podkładali 🙂
No tak ,zaleją nas Chińczycy.
Biała rasa się kończy,
a zaczyna era Chińczyków.
W Polsce obecnie jest ich coraz więcej
i są bogaci…
Jak rozmawiają patrzą w oczy 🙂
Kiedyś oglądałem sobie fotografie z Nowej Zelandii. Z Auckland. Wielka metropolia z gąszczem wieżowców, na samym końcu świata. Na końcu, bo relatywnie z Polski nie da się pojechać dalej. NZ jest najbardziej odległym krajem jaki można odwiedzić.
Kiedy skończyłem oglądać fotografie zdałem sobie sprawę jak abstrakcyjne jest dla mnie to, na co patrzę. Dzisiaj, oglądając Twoje zdjęcia miałem to samo abstrakcyjne odczucie.
Dzięki za umilenie porannej kawy Nowaku.