Na ekrany kin wkroczył czas temu jakiś (przynajmniej w Australii) film pt „Red Dog”. Rzecz dzieje się w roku 1971 w osadzie górniczej Dampier w regionie Pilbara w pólnocno-zachodniej części Zachodniej Australii (Western Australia). Film opowiada historię psa, który miał swoje widzimisię, lubił podróżować, a poza tym zjednał sobie lokalną społeczność górniczą. Historia lekko i przyjemnie zrobiona, z wątkiem miłosnym, dramatem i elementami humoru 😉 co więcej oparta na faktach. Nie będę się rozpisywał o fabule, bo o tym można poczytać gdzie indziej, a najlepiej to samemu film obejrzeć.
Co mnie uderzyło – Australijskość mnie uderzyła – film pokazuje losy emigrantów przybyłych z całego świata, pokazuje jak sobie radzą, lub nie do końca radzą z odosobnieniem. Pokazuje istotne elementy Australijskiego życia – gościu co zaczął nadawać po chińsku po 5 godzinach pracy na słońcu, pływanie z rekinem, bo pies steka do wody zabrał, kilometrowe pociągi, czerwona ziemia, wypadek z powodu kangura o świcie, mokry kufel z piwem, „bo się barmanowi przelało”, charakterystyczne drzwi z siatką na muchy, itd, itp… Historia wprawdzie z przed 40 lat, ale te elementy życia w Oz się chyba nigdy nie przedawnią.
No i oczywiście jest element polski. W 9-tej minucie kiedy to mówi się o emigrantach – zaczynają od polaków. Wygląda na to, że polska brać górnicza jest tu znana i poważana…
– Już sie zawrzij, bo yno beblosz a beblosz!!!
– no dobra, już kończę ;(
Pozdrawiam
Karol Nowak
jasny gwint! muszę to zobaczyć, też chcę zostać australisjko polskim górnikiem!:)
Dobry film, szczególnie gość wciąż mówiący o Abruzzo 😀
http://www.imdb.com/title/tt0803061/ – tą widziałem.
W książce [o tym samym tytule] też jest „polski akcencik” 🙂