
Potomek z rana dzisiaj rozłożyła mnie na łopatki. Jako dziecko dwujęzyczne czasami wtrąca do polskiej wypowiedzi wyraz angielski, kiedy nie zna odpowiednika polskiego – rzecz naturalna, wtedy jej mówimy jaki jest odpowiednik tego w polskim i jest git, pamięta. Czasami mnie zaskakuje jaką ma niesamowitą pamięć, hasło „później kochanie”, w jej przypadku nie działa – pamięta i się potrafi dopomnić nawet po kilku dniach „czy już jest później” na temat rzeczy, o których zdązyłem zapomnieć, bo w moim mniemaniu nie są istotne. Taaaa – w moim mniemaniu – nie jej, niby przedszkolak, a już kobieta…
Wtrącanie angielskich wyrazów działa już od dosyć dawna, w przedszkolu spotyka się z rzeszą angielskojęzycznych, więc zasób angielskiego słownictwa jaki załapuje w lokalnym australijskim przedszkolu jest o całe niebo większy niż to co my jej próbujemy wpoić w domu po polsku. Nie dziwota więc, że z czasem coraz łatwiej jej się porozumiewać po angielsku niż po naszemu. Tymczasem walczymy twardo – na każdą próbę konwersacji z nami w języku angielskim jest twarde „nie rozumiem, mów po polsku” – na razie działa.
Porankiem dzisiaj wskoczyła na wyższy poziom abstrakcji polglisza i rzuciła we mnie hasłem „tata, chodź mi pomóż, bo mam a problem”. No właśnie – nie „mam problem” lecz „mam a problem”… Po 6-ciu latach świergolenia po angielsku w Australii nadal nie rozumiem, jak i kiedy używać „a” i „the” w angielskim. Na kursie angielskiego czas jakiś temu z uporem maniaka pytałem się prowadzącego o wyjaśnienie zasad. Podobno są jakieś, które próbował wyjaśnić, ale ale zwykle kończyło się tym, że wyjątków jest tak dużo, że tak na prawdę to nie ma konkretnych zasad… A tu proszę moja potomek po kilku(nastu) miesiącach uczęszczania do przedszkola nie dość, że rozumie zasady w angielskim, to jeszcze sprytnie przemyca do języka polskiego… Dumny się jeszcze bardziej zrobiłem, że mam tak sprytnego potomka.
Zaprawdę powiadam wam – gościu co mi tłumaczył zasady powiedział na koniec „czytaj i rozmawiaj po angielsku a z czasem będziesz wiedział kiedy stosować a i the” – chyba miał rację. To chyba jedyny naprawdę działający sposób.
Parę lat temu, kiedy to jeszcze mój angielski był na poziomie „kali chcieć mieć” widziałem na ulicy młodą gniewną w koszulce jak ta na obrazku. Nie bardzo kumałem o co chodzi. Dzisiaj z premedytacją mogę oświadczyć, że wiem o co chodzi, ale czy rozumiem… – niekoniecznie. Chyba z Potomkiem za kilka lat będę musiał pogadać, to może będzie w stanie przedstawić sprawę jasno, tylko czy jeszcze będę the zainteresowan…
Pozdrawiam
Karol Nowak Australia
A ja znalazłam parę podstawowych zasad na ten temat na stronie British Council:
http://learnenglish.britishcouncil.org/en/grammar-reference/articles-1
http://learnenglish.britishcouncil.org/en/grammar-reference/articles-2
dowiedziałam się, że gram na THE violin, ale jestem jedynie AN audio engineer… 😉
popieram 🙂 tego nie da się nauczyć – to samo z siebie wychodzi
A sprobuj zapamietac w taki sposob:
– wszystko co ogolnikowe, generalne, niesprecyzowane = a (I have a problem);
– z drugiej strony konkretne, precyzyjnie okreslajace wlasnie ta jedna rzecz, o ktora Ci chodzi = the (The problem is…)
U mnie dziala! Pozdrawiam
Jestem dwujęzyczny (francusko-polski) i ten pierwszy język mi nieco pomógł w angielskim. Angielski znam ponoć bardzo dobrze ale do tej pory konsultuję tytuły moich obrazów bo oprócz tego, że jest a i the to jeszcze czasami nie ma nic.
Na przykład był taki obraz „Siren” i chciałem tam coś wstawić. Moja konsultantka od angielskiego powiedziała, że zarówno a jak i the po prostu odbierze Siren „moc” choć jeśli użyję rodzajnika nie będzie to błędem…
i tu mnie zabiła
Rada nauczyciela była bardzo dobra. Też długi miałam problem z „a” oraz „the”, ale w końcu nauczyłam się tego w zupełnie naturalny sposób – właśnie poprzez to, że dużo czytałam i czytam po angielsku. Też nie wiem dlaczego w danym momencie wtrącam „a” lub „the”, ale wiem, że jest ono właśnie tam potrzebne. Kiedyś starałam się zrozumieć logikę tym rządzącą, ale chyba szkoda na to czasu. Grunt, że umie się tego użyć w praktyce.