Wraz z nadejściem wiosny również w Australii przyroda budzi się do życia. W coponiektórych regionach przyroda pod nazwą Magpie (ptaszek, który z wyglądu bardzo przypomina rodzimą srokę) staje się bardzo agresywna. Powodem agresji jest „paszoł won z mojego podwórka, bo mi dzieci straszy!!!”. Generalnie magpaje bardzo towarzyskimi ptakami są – po moim podwórku ganiają zwykle w ilości sztuk 4 i tylko czekają czy moja pociecha znów jakiejś skórki od chleba na deku nie zostawi… Zwierzątka te gniazdują we wszelkiego rodzaju parkach, ogrodach – wszędzie gdzie drzewo sobie jakieś w miarę wysokie znaleźć mogą. Między lipcem a grudniem wysiadują jaja i karmią młode. Dopóki wysiadują jaja, to jeszcze pół biedy jest, ale jak już młode siedzą w gnieździe to zaczyna się cyrk. Wszystko co się porusza w pobliżu „ich drzewa” uważane jest za intruza i przegonione musi być. Z zaciekłością godną lepszej sprawy lotem nurkowym w stylu „kamikadze, boski wiatr i nie ma przebacz” atakują ludzi, psy, rowerzystów, listonoszy i moją żonę! Kombinacje alpejskie wyczyniane przez atakowanych, celem uniknięcia ataku, wykraczają poza granice wyobrażni niejednego pisarza science fiction. Przypuszczam, że nawet Scheckley i Bułyczow mogliby się sporo nauczyć 😉
Najbardziej przechlapane mają rowerzyści – nijak rączkami machać, gdy kierownice trzymać trzeba. Przynajmniej obowiązkowym w Australii jest noszenie hełmów podczas jazdy na rowerze, więc po ataku zwykle to hełm idzie do blacharza a nie rowers na pogotowie do zakładania szwów na głowie. Aby uniknąć porysowania lakieru na kasku imają się różnych sztuczek – przyczepiają co się tylko da do kasku aby zmylić przeciwnika: „ziptaje”, druty a nawet figurki sroki. Listonosze jeżdżący na motorowerkach malują oczy na swoich hełmach, piesi rozkładają parasole, normalnie zabawa w „kotka i myszkę”.
Ciekawy filmik z jutjuba poniżej:
Mapy ataków w okolicy Brisbane poniżej:
Zobacz ataki Magpie 2010 w Brisbane na większej mapie
Trochę pierdu pierdu na temat od lokalnego City Councila tutaj.
Pozdrawiam
Karol Nowak
W Perth też tego od cholery jest 🙁
Nie lubie!
Wcale się nie dziwię, że ptaszyska atakują… W końcu macie wiosnę 😉
U nas też są:
http://melbourne.blog.onet.pl/Lotnik-kryj-sie,2,ID210073639,n
Pozdrawiam
mala podreczna wiatrowka na co2???
Ty to byś od razu drastycznie … One to pożyteczne ptaszyska są – robale zżerają, stół na bakjardzie z resztek pożywienia czyszczą, czasem podłogę na deku użyźnią kleksem z pod ogona wypadniętym. Tak w ogóle to pod ochroną są w Australii magpaje, nu nu ustrzeliwać nielzja!
Zwariowane te ptaszyska, ganialy mnie jak jezdzilem na rowerze szosowym po okolicach Canberry pare tygodni temu. Jednej musialem w koncu wywalic z banki (kasku) bo nie chciala sie odczepic.
Pytalem znajomych Aussie o sposoby na te ptaszyska – wspomnieli „oczy z tylu glowy”, zipy na kasku i… choragiewke na tymze (podobno ptaszyska wtedy wyzywaja sie na niej).
O peruce afro (z filmiku ktory zamiesciles) nie wspomnieli a jest rewelacyjna 🙂 Chcialbym zobaczyc caly peleton takich pacjentow wyjezdzajacy z miasta w sobote rano.
A wogole cale szczescie ze dzieciolom, albo bocianom tak odbija LOL.
Heh niezła akcja z tymi Magpies. Ciekawi mnie jak wygląda sprawa w innych regionach Australii, wszędzie występują tak licznie i tak zaciekle atakują ? ;]
ps. fajny blog – ciekawie i z humorem.
pzdr
Dzisiaj 9 magpajów na płocie naliczyłem …
nie ma filmików
Już są 🙂 Dzięki Justyna!