Kasa, pieniążki, ciaćki, pieniądze, wypłata, mamona, kasiora, dola, itd, itp… temat niejednokrotnie bardziej gorący niż intymne stosunki międzyludzkie…
Podczas niemal każdej rozmowy o pracę przychodzi taka chwila, że strony dialogu próbują się zorientować w oczekiwaniach „przeciwnika” wobec wynagrodzenia, i tutaj niejeden przemądrzalec może polec na polu boju i dać się wkręcić jak przysłowiowy „chłopiec”…
Pierwsza podstawowa rzecz, którą musimy sprecyzować z potencjalnym pracodawcą: „rozmawiamy o salary czy wages?”.
Najprościej powiedziawszy:
„salary” jest określeniem wynagrodzenia przed opodatkowaniem w skali roku. Zakładając, że oferowane nam jest $60.000, umowa jest na „permanent” i będziemy oficjalnie pracować przez 38 godzin w tygodniu (czasem firmy życzą sobie 40, co jest nie do końca zgodne z australijskim prawem), co po przeliczeniu daje nam $60.000/52 tygodnie/38godzin=$30,38 na godzinę (przed opodatkowaniem). Bardzo często będąc na salary (w szczególności kadra kierownicza) nie ma możliwości otrzymania wypłaty za nadgodziny. W umowie może być nawet napisane, że wysokość wynagrodzenia jest ustalona w ten sposób, że ma rekompensować ewentualne nadgodziny, które pracownik będzie musiał spędzić do wykonania powierzonych obowiązków – taka sama ściema jak w kraju…
„wages” jest określeniem godzinówki. Tutaj wprost podają Ci ile będziesz zarabiać na godzinę (przed opodatkowaniem). Zakładając, że dostaniesz $25 na godzinę, umowa na permanent i twój pracodawca „pozwoli” ci pracować 40 godzin zamiast ustawowych 38 w tygodniu, co w odróżnieniu od salary działa na korzyść, bo płacą za faktyczny czas spędzony w pracy, rocznie dostaniesz $25*40h/tydz*52tygodnie=$52000 przed opodatkowaniem. Przy wages pracodawca musi ci zapłacić za nadgodziny jeśli pracowałeś powyżej ustalonego w umowie wymiaru czasu pracy (38 lub 40 godzin). Pierwsze 2 nadgodziny w zwykły dzień roboczy są płatne 150% 3-cia i następne 200% stawki podstawowej. W soboty pracodawca zobowiązany jest zapłacić za pierwsze 2 godziny pracy 150% stawki godzinowej, za 3-cią i następne 200% stawki godzinowej, w niedzielę natomiast od pierwszej godziny 200% stawki godzinowej. Za pracę w nocy powinno być płacone extra 15% na górkę. Opłaca się więc pracować w „łykendy” – szczególnie jeśli masz pozwolenie jedynie na 20 godzin. Z tego co mi wiadomo „równoważny czas pracy” jest dozwolony w Australii, aczkolwiek nie wiem czy już wpadli na to aby go stosować. Takie jest prawo – czy pracodawca będzie go przestrzegał i czy pracownik będzie domagał się swojego, to już inna sprawa.
Kolejna istotna sprawa to „super”. Nie piszę tu o kolacji bynajmniej – „super” to skrót od „superannuation” czyli emerytura. Od kilku lat obowiązkowym jest płacenie przez pracodawcę do określonego przez pracownika funduszu emerytalnego co najmniej 9% wartości wynagrodzenia. Radzę się zapytać, czy super jest „included in salary” czy „on top of salary”. Zwykle przemilczają tą kwestię, a później człowiek się dziwi co tak mało wypłaty. Super jest obowiązkowe dla tych co pracują na swoim TFN, jeśli pracujesz na ABN pracodawca nie ma obowiązku płacenia emerytury.
Mogą zaistnieć inne składniki wynagrodzenia jak „car allowance”, różnego rodzaju „salary sacrifice”, „phone allowance” itd, itp, ale tutaj to już „wyższa podatkowość” i nie będę szczegółowo opisywał, bo te przepisy są różne dla różnych pracodawców, co więcej się zmieniają dosyć często.
Pozdrawiam
Karol Nowak
Problem się pojawia jak chcemy mieć drugą pracę legalną wtedy rząd nas opodatkuje na prawie 50%…
Mimo wszystko dobry artykuł, pozdrawiam.
Dzieki za informacje. Zapytanie sie o skladnik emerytalny rzeczywscie moze byc kluczowy…